fbpx

Japonia sensacyjnie remisuje z Francją | 56-letni Gary Payton w swoim żywiole

10

WTMW. Po pierwsze przedstawiam załogę na jubileuszowy, dziesiąty GWBA Camp. 3-6 października na parkietach w Bydgoszczy brylować będą: Kuba, Jacek, Piotr, Dario, Bartek, Maciej, Paweł, Gerard, Rafał, Mateusz, Hubert, Michał, Michał, Karol, Paweł, Janek, Maciek, Łukasz, Mateusz, Grzegorz oraz Jakub. Sami poważni ludzie z dorobkiem albo pomysłem na siebie. Jestem zachwycony wizją nadchodzącego spotkania, to będzie zaszczyt, mówimy o śmietance sportowo-towarzyskiej Czytelników portalu.

Jestem bardzo szczęśliwy, że po dwunastu latach na powrót odnalazłem radość gry w koszykówkę. Tutaj, w Trójmieście, towarzystwo najwyższej próby mam ku temu. Wiecie, 42-letnie ciało ma swoje ograniczenia, ale umysł nie i jeszcze wiele rzutów z wyskoku obsłużą. Trenuję, zmieniam się fizycznie, chcę być wybierany jak najwyżej w drafcie, także do zobaczenia w BDG Panowie.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Bartek Gwba (@bartekgwba)

Po drugie, czy Wy widzieliście wczorajszy mecz Francji z Japonią? Bukmachery tam widziały blisko dwudziestopunktowy pogrom, ale Azjaci po raz kolejny zademonstrowali zręczność, energię i skuteczność. Partyzanckim basketem przez cały mecz podgryzali ociężałą reprezentację gospodarzy, która poza okazjonalnymi przebłyskami Wembanyamy, Yabusele czy Fourniera, gra basket wolny i przewidywalny. Chcieli bronić strefą to się nadziali na trójki, następnie switching defense prowadził do kuriozalnych zmian krycia. Na jednym obwodzie spotykali się gracze o wzroście 222 (tyle ma wpisane w olimpijskim protokole Wemby, czyli nasz Alien Friend) oraz 172 centymetrów. Dokładnie pół metra deficytu nie przeszkodziło panu Yukiemu Kawamura zdobyć w tym spotkaniu 29 punktów 7 zbiórek i 6 asyst. Szybkością i techniką wkręcał się pod obręcz albo słał bomby (6/15) daleko zza łuku.

Rudy Gobert tragedia, nie łapie prostych podań, niepewny i zabierający miejsce. Widzieliście jaką czapę wyłapał od Yuta Watanabe? Owszem, zebrał piętnaście piłek, parę prostych akcji wykończył, ale mimo upływu lat on wciąż nic nie umie pod koszem. Pomysłem Francji na atak pozycyjny w gorących momentach było/jest dribble-handoffs z Wembym, ewentualnie pick and pop i wynikające z tego przewagi. Tymczasem w kadrze Japonii jeden na jeden z każdym potrafił zagrać Rui Hachimura (24 punkty 10/16 z gry zanim spadł za dwa faule niesportowe) a ten ich naturalizowany center Josh Hawkinson to nie rozumiem dlaczego nie gra w NBA. Roluje, walczy na deskach, biega, rzuca za trzy (16 punktów 4/6 zza łuku).

Long story short, na kilkanaście sekund przed końcem Japończycy prowadzili czterema punktami (!) zanim nie wyratował ich młodszy kolega Matthew Strazel, autor akcji 3+1. Dwadzieścia jeden lat, ale ręka w naważniejszym momencie mu nie zadrżała, imponujące. Patrzymy na przyszłość francuskiej koszykówki. Krótko potem mieliśmy dogrywkę, w której Japonia padła z wycieńczenia, Wemby (18/11/6) znów uruchomił się strzelecko i było po wszystkim. Francja cudem uniknęła kompromitacji. Tym niemniej, strefa medalowa nie dla nich, wiem wiem, powtarzam się. Patrząc na chłodno, faulu przy rzucie Strazela nie było (sami oceńcie) to Japonia powinna świętować sukces, ale wiecie jak jest, ściany wspierają gospodarzy (94:90).

Po trzecie, mamy wakacje a to oznacza sezon na BIG 3. Czym się różni od basketu w tradycyjnym wydaniu? Gra się na jeden kosz, to jasne. Ponadto są na parkiecie miejsca (oddalone o 30 stóp, czyli po naszemu 9.14 metra) z których celny rzut wart jest cztery punkty. Nie ma limitu fauli gracza, ale po pięciu faulach drużyny w połowie, faul oznacza dwa wolne i utrzymanie posiadania. Chyba, że był faul przy rzucie, to jeden osobisty wart tyle, skąd rzut był oddawany, oraz utrzymanie posiadania. Dobrze mówię?

Aha, gra się do 50 punktów, a przerwa jest wtedy, gdy jeden z zespołów przekroczy 25 oczek. Limitu czasu brak, ale na akcję każda drużyna ma 14 sekund. Najczęściej i tak grają jeden na jeden. Piłkę mają czerwoną, a każdą spinę podgrzewają marketingowo podobnie jak w naszych, rodzimym freak fightach. Ostatnio na topie jest “pan trener”, czyli 56-letni Gary Payton, który tak rozmawia z przeciwnikami (złości się m.in. Jordan Crawford) przy linii bocznej:

Po czwarte, New York Knicks ogłosili, że podpisali nowy kontrakt z Preciousem Achiuwa, z czego bardzo się cieszę. To oznacza roster w osobach:

  • Guards: Jalen Brunson, Donte DiVincenzo, Miles McBride, Cameron Payne
  • Forwards: OG Anunoby, Mikal Bridges, Josh Hart, Keita Bates-Diop
  • Bigs: Julius Randle, Mitchell Robinson, Precious Achiuwa, Jericho Sims

To będzie najlepszy zespół nowojorski od lat! Jaram się jak pochodnia Edyty Bartosiewicz. Go New York, go New York, go! Kończę, jeśli ktoś chce dołączyć do typowania turnieju olimpijskiego, to wiecie gdzie nas szukać: https://discord.com/invite/KSTUtkTBAn Pozdrawiam serdecznie. BG

10 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Dzięki za artykuł Bart, szkoda że Francja dostała to 3+1, Japonia powinna i fajnie by było jakby wygrała z nimi.

    Kto jest gorszy na tym turnieju Embiid czy Gobert?

    (13)
    • Array ( )

      Chłop ma wyraz twarzy jakby miał zatwardzenie, ewidentnie tam łączność z bazą nie gra, ale jak to stany, marketingowo na stanowisku trenera kozak.

      (0)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Ten faul na 3+1 to była apteka straszna, szkoda Japończyków. A Hachimura to może sobie piątkę zbić z Ponitką za ten 2 głupi faul.

    (3)
    • Array ( )

      Oczywiście czystym przypadkiem odgwizdała go kobieta.. rozumiem parytety i podobne tego typu rzeczy, ale nie meczach turnieju olimpijskiego.

      (6)
  3. Array ( )
    Achtung, bo ja teraz mówię. 1 sierpnia, 2024 at 19:43
    Odpowiedz

    Muzino myślo, że jak wykrzywią ryja przy swojej gadce to bardziej groźni są. Straszna komedia z tego jest.

    (1)

Komentuj

Gwiazdy Basketu